Marek Skalski "bieszczadzkie echa"

genesis

za górami, za lasami
napisano w Biblii, że
jestem potomkiem mordercy

a co dziwniejsze
mój przyjaciel, kochanka, sąsiad
również mają krew na rękach

mówi się: trudno, to rodzinne
na szczęście nie mam brata


W I E M

flakon i róża

wiem, że kiedyś
płatki pomarszczą się
uwiędną liście

kolce zostaną ostre
by uczepić się świata


ciasta naszego powszedniego

między bankiem a kościołem
jest taki bar mleczny tam
stara władkowa lepi pierogi

potem w domu różaniec

wiecznie sprzedaje za bezcen
swoje linie papilarne


sam na sam

ze sobą dopijam
co było nawarzone

ruchome piaski
w przeciągu paru lat
wywietrzały z głowy

szukam zaułka
wicher za szybko mi wypala
ostatniego papierosa


pod zębem czasu

nikt za nas nie skończy
połówki z setki
tu gdzie jesteśmy
każdy marzy by zacząć
setkę z połówki
na pohybel kalendarzom
i innym
przedmiotom na ścianie


MOŻE

może mi powiesz
jak to jest
umrzeć dla kraju
płakać z honorem

może w zamian
podam ci przepis na
kawałek uśmiechu
jak nie stłuc lustra
na siedem lat


***

starzy opowiadają
że gdy śnieg prószy
to anioły wietrzą pierzyny
gdy deszcz pada to płaczą

pewnie jeśli grad leci
niebieszczaki polują na mole
może to głupoty lecz
łezka w oku rośnie

śnieg robi się bardziej święty
deszcz łaskawszy dla ludzi
a i mól nie taki straszny


kobieta

pytasz mnie
dlaczego usycha paprotka
dlaczego wszystko się kończy

wiem, że
nie chodzi o odpowiedzi

dobrze już
chodźmy do łóżka


kilka słów na temat

czy poeta jest potrzebny

by przedstawiać
wszechstronność błyskawic
lub drapieżność wiatru

żywioły same sobie poradzą

przydałaby się recenzja
ciszy pustki dłoni
czasem nieobecności


mechanik każe regularnie zmieniać olej

zaparłem się przeszłości trzy razy
oddycham na bieżąco
za przyszłość chętnie się napiję
a wieczność - oleję


nieodwracalni

nie chcę by było ci smutno ale
woda nie wróci do źródła
kobieta nie będzie dziewczyną
słowo-kamień dołoży się do muru

no i teraz siedzisz człowieczku
na tej kurwa wisience i myślisz
że jutro zacznie wszystko od nowa


Jazzmine

koncert na wróble
i okiennicę
struny z bielizną
jazz wspina się po uchu

wiotka szesnastka
puka taktownie
drży jaśminowa nuta

czy to sukienka
czy raczej dźwięki


***(ta ziemia, to życie)

jest jeden bóg ogrodowy
ławka stworzona na obraz
i podobieństwo tronu
człowiek w ogrodzie oddycha

dobrze mieć jeszcze kogoś
z kim można pomilczeć
gdy zapyta o cel
zawsze da się zrzucić winę
na żywioły


roz prasowany dres

ty se tu prasujesz
a tu piszom że na
te fał pe cool tura
grajom psy pasikoskiego

z kim?!

z psami kórwa pawłowa
twoja vizja widzenia kultury
schodzi na psy

masz tu na nowe żelasko
i sie orientuj
ramona


"kiedyś byłem"

dzień mojej śmierci
został już ustalony

czy będzie to wypadek
czy nieuleczalna choroba
może morderstwo

jako zainteresowany
gmatwałem się w domysłach
nikt nie chciał powiedzieć
miałem nadzieję na starość

teraz wiem, że to było fair


Buk

od przecinki
wzdłuż błota
wznosimy leśną ciszę
do ciebie panie

światowidzie połonin
młynów wodnych
i chleba naszego
nie skąp nie pleśniej
bo to jakoś tak
nie po pogańsku

daj nam buczyny
w dolinach naszych
na wieki lub do jutra
zdrowia


bardziej cudnie

pytają się ludziska
czemu ty taki-owaki
nie pójdziesz do kościoła

a co ja bym tam robił
przeliczał cegły
nie wciąga kadzenie
grzebanie po kieszeniach
odmawianie sobie milczenia

pytają się ludziska
czemu ty taki-owaki
leziesz do lasu
przecież tam tylko drzewa

wsłuchuję się przyglądam
lubię towarzystwo istot wyższych
pomilczeć wymownie

patrzcie - cud nastał
pierwszy śnieg



Dodaj komentarz






Dodaj

"Czas to dobry nauczyciel. Szkoda tylko, że uśmierca swoich uczniów." Page designed and published by xlax in 2020. Copyright © 2000 by xlax
© 2013-2024 PRV.pl
Strona została stworzona kreatorem stron w serwisie PRV.pl